“To co się dzieje w regionie Sahelu ma wpływ na to, co dzieje się w Europie”

 

XXI wiek jest okresem występowania wielu konfliktów, o których mimo chęci ich poznania i zrozumienia genezy, wiemy bardzo mało. Zdaje się, że sytuacja obserwowana w regionie Sahelu (państw tak zwanej grupy G5, czyli: Burkina Faso, Czad, Mali, Mauretania oraz Nigru) jest właśnie tym, o czym w polskich realiach mówi się stosunkowo niewiele. Fakt ten może zastanawiać, gdyż od lat obecna jest tam Francja, która przede wszystkim angażuje się militarnie. Od 2017 r., w ramach wsparcia humanitarnego programów rozwojowych dla regionu, działa także Sojusz Sahelu (Sahel Alliance), Unia Europejska oraz niektóre jej państwa członkowskie, jak Dania, Hiszpania, Niderlandy, Niemcy, Norwegia, Szwecja i Włochy.

Z perspektywy bezpieczeństwa region Sahelu ma kluczowe znaczenie dla Europy, ponieważ jest siedliskiem islamskiego ekstremizmu, który eksportuje terrorystów i odgrywa ważną rolę w nielegalnym przemycie ludzi. Mimo tego, iż region Sahelu nie jest aktualnie naszą racją stanu, to bez wątpienia jako obywatele państwa członkowskiego ONZ i NATO, warto żebyśmy poznali przyczyny niepokojów w tamtejszym regionie.

“Sytuacja w regionie Sahelu jest niezwykle skomplikowana. Wszystkie państwa G5 są biedne i gospodarczo zacofane ze słabym dostępem do edukacji, zatrudnienia i podstawowych usług, takich jak woda czy elektryczność. Dodatkowo państwa te nie są zdolne do zapewnienia bezpieczeństwa ani ochrony swoich granic. Dlatego też w ostatnich latach wzrosło zagrożenie terroryzmem dżihadystycznym. Terroryści upatrują w słabym regionie szansy dla siebie, szansy na opanowanie regionu, przejęcie władzy i wprowadzanie własnych rządów. Dochodzi do starć, w których ginie ludność cywilna. Z tego powodu wielu mieszkańców regionu musiało opuścić swoje domy, co z kolei powoduje presję migracyjną, również do państw Unii Europejskiej” – zwraca uwagę dr hab. Luiza Wojnicz, prof. US ekspertka ds. terroryzmu i bezpieczeństwa.

 

Operacja Barkhane- przyczyny, cele, zadania

 

Żeby lepiej zrozumieć genezę sporu, cofnijmy się do wieku XIX, kiedy to na terenie Afryki Zachodniej zaczęły powstawać państwa muzułmańskie. Również w tym okresie mogliśmy obserwować ekspansję Francji, która skolonizowała tamtejsze terytoria.  Powolny proces dekolonizacji nie zdecydował jednak o natychmiastowym nadaniu niepodległości temu państwu. Stało się to dopiero w roku 1960, kiedy to Federacja Mali, funkcjonująca w ramach Wspólnoty Francuskiej, rozpadła się, a w jej miejsce utworzono Republikę Mali. Niestety w historii tego państwa, jak i całego obszaru Sahelu, brakuje okresów spokoju i stabilności. Polityka Mali i skierowanie ku ideom komunistycznym, przyczyniło się między innymi do utworzenia junty wojskowej, która krwawo tłumiła wszelkie strajki ludności. Rozpoczęty w latach 90. zwrot ku demokratyzacji został niejako wymuszony kryzysem gospodarczym, pewnym izolacjonizmem i koniecznością przyjęcia pomocy ze strony Banku Światowego. Efektem przemian w 1992 roku w kraju wprowadzono system wielopartyjny.

Jednakże nie był to koniec niepokojów. W północnej części Mali wiecznie żywe spory etniczne i religijne stale “dawały o sobie znać”. Walka władz z Tuaregami, czyli nomadami; rdzenną ludnością obszaru saharyjskiego, nasiliła się po zabójstwie libijskiego autorytarnego przywódcy Mu’ammar al-Kaddafiego, którego to w większości popierali Tuaregowie. Powrót libijskich najemników, przyczynił się do wybuchu wojny domowej, w efekcie której rebelianci proklamowali niezależne państwo Azawad – wydzielone z północnej części Mali. U boku Tuaregów walczyli również przedstawiciele “Obrońców Wiary” czyli ugrupowania, które posiada konotacje z Al-Ka’idą Islamskiego Maghrebu oraz islamskimi fundamentalistami z Zamaskowanej Brygady i Ruchu na rzecz Jedności i Dżihadu w Afryce Zachodniej. W związku z tym nad Mali i państwami obszaru Sahelu, jeszcze intensywniej niż zwykle zaczęło ciążyć widmo związane z zagrożeniem terroryzmem. Kolejne wprowadzanie zasad szariatu wymusiło migracje ludności na południe Mali.

Na skutek obserwowania jawnego łamania praw człowieka i umów międzynarodowych jako takich, Rada Bezpieczeństwa ONZ wyraziła zgodę na rozmieszczenie wojsk sojuszu na terytorium państwa. W spór zaangażowała się strona francuska, która zainicjowała operację “Serwal”, (a w lipcu 2014 r. operację “Barkhane”) w wyniku której zdołano odbić malijskie miasta Konnę, Timbuktu i Kidal. Celem francuzów było usunięcie rebeliantów, a także walka z siatkami dżihadystycznymi. Region ten opanowany jest zarówno przez operujące tam komórki Al-Kaidy, jak i tzw. Państwo Islamskie, które po upadku kalifatu w Syrii i Iraku, przeniosło się właśnie w region Sahelu, by tam na nowo budować swoje struktury.  Dodatkowo Francuzi walczyli z grupami przestępczymi, zajmującymi się handlem ludźmi oraz szkolili tamtejsze siły zbrojne, aby te w przyszłości mogły skuteczniej walczyć z terroryzmem, grupami przestępczymi i chronić swoje granice. Warto również wspomnieć, że operację wsparła Estonia, wysyłając swoich żołnierzy oraz Dania, Wielka Brytania i Niemcy, które zaangażowane są w misję MINUSMA oraz w unijną operację EUTM Mali. Pozornie spokojny okres następnych siedmiu lat, został jednak brutalnie przerwany w sierpniu 2020 r., w wyniku wojskowego zamachu stanu, na którego czele stał płk Assimim Goita. Bezpośrednimi przyczynami zamachu miało być niezadowolenie Malijczyków co do nieudolności w kwestii rozwiązania sporu tlącego się w północnej części państwa. Puczyści wysuwali również oskarżenia korupcyjne w kierunku władz.

Na stanowcze decyzje junty mógł również wpływać fakt, deklaracji Emmanuela Macrona z lipca 2021 r., który zapowiedział ograniczenie francuskiej misji na terenie Sahelu. Jednakże na kim wtedy miałaby ciążyć odpowiedzialność za walkę z terrorystami? W tej roli pojawia się nam grupa Wagnera – organizacja wojskowa, powiązana z rosyjskim wywiadem wojskowym. To właśnie za pomocą tej formacji w konflikt angażuje się Rosja, która zyskała przewagę werbowania lokalnej ludności w wagnerowskie szeregi. Niestety, państwo Putina ten ostatni aspekt wykorzystuje aktualnie, podczas wojny toczonej na terytorium Ukrainy.

Obserwowana sytuacja jest poważnym zagrożeniem w wymiarze globalnym. Niekontrolowana przez misję francuską, fala terroryzmu i przemocy jeszcze szybciej rozprzestrzenia się w Regionie Sahelu. Opisywana sytuacja uwypukla, że to co się dzieje w regionie Sahelu ma wpływ na to, co dzieje się w Europie. W związku z tym wciąż aktualne pozostaje pytanie o konieczność większego zaangażowania wojsk misji Barkhane i misji ONZ MINUSMA. Po dziesięciu latach francuskiej obecności w regionie w ramach operacji Serwal a następnie Barkhane, zaczęło narastać niezadowolenie ludności cywilnej, gdyż w wyniku prowadzonych działań operacyjnych, ginęli również cywile, a to prowadziło do agresji i niechęci wobec Francuzów. Oczywiście przeszłość kolonialna też odegrała tu spore znaczenie. Nasiliły się ataki na żołnierzy francuskich, dżihadyści buntowali ludność cywilną, która zaczęła dostrzegać nieudolne zmagania żołnierzy francuskich z terroryzmem.  A i sama Francja zrozumiała, że nie ma szans wygrania tego konfliktu. Od 2020 roku region ten jest coraz bardziej niebezpieczny i nasilają się ataki dżihadystów z różnych ugrupowań. Sytuacja stała się bardzo niestabilna. Fala antyfrancuskich nastrojów pomogła malijskiej juncie zdobyć poparcie i przejąć władzę, a to z kolei doprowadziło do pogorszenia się stosunków pomiędzy Francją a Mali, gdyż junta nadal podsycała te antyfrancuskie nastroje, aby utrzymać władzę i nawiązała współpracę z nieregularnymi siłami rosyjskimi. Obecność najemników z grupy Wagnera w tym regionie, może doprowadzić w przyszłości do eskalacji napięć i większego chaosu, który będą próbowali ponownie wykorzystać dżihadyści. I tak naprawdę to już się dzieje. Warto wspomnieć, że część najemników z grupy Wagnera, działających m.in. na terenie Mali, objęta jest sankcjami UE za działalność destabilizującą i stanowiącą zagrożenie dla tamtejszej społeczności.

Dlatego w przypadku misji czy operacji wojskowych największym wyzwaniem jest utrzymanie tego, co udało się osiągnąć, czyli względny pokój i stabilizację w danym regionie, czy na danym terytorium. Francuzom udało się to tylko częściowo, przez pierwsze lata działania operacji. Udało się przecież powstrzymać dżihadystów i wyeliminować liderów dżihadystów w regionie Oczywiście porażka francuskiej operacji antyterrorystycznej w Mali nie jest jednoznaczna z jej z całkowitym wycofaniem się z regionu, bardziej chodzi tutaj o redefinicję jej celów strategicznych. Wzmacniające się wpływy rosyjskie w regionie mogą doprowadzić do ponownej zwiększonej obecności militarnej Francji w tym regionie, szczególnie w Mali, choć na pewno Paryż wolałby uniknąć takiego długofalowego zaangażowania. Prezydent Macron podkreśla chęć wielostronnej współpracy w zakresie bezpieczeństwa na osi Europa-Afryka. Poza tym, jeśli państwa regionu Sahelu chcą dążyć do stabilizacji i rozwoju, to bez wsparcia państw zachodnich nie mają dużych szans, co z kolei będzie nakręcać falę terroryzmu, przemocy i powodować presję migracyjną.

 

Analiza powstała we współpracy z dr hab. Luizą Wojnicz (prof. US)

Dominika Borowska, Nikola Rozworska (studentki MIPIPR, 1 rok, 2st., Ośrodek Analiz INOPiB)