Nie da się zaprzeczyć, że istota bezpieczeństwa ekonomicznego, a doprecyzowując energetycznego, determinuje stan oraz poprawne funkcjonowanie określonych państw i regionów, w wymiarze zarówno politycznym jak i społecznym.

Województwo Dolnośląskie należy do jednego z najbardziej uprzemysłowionych regionów Polski. Jedną ze specjalizacji, która odgrywa istotną rolę w gospodarce Dolnego Śląska jest przemysł wydobywczy związany z eksploatacją surowców naturalnych m.in. rud miedzi, ołowiu, czy także węgla kamiennego i brunatnego.

PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna SA oddział KWB Turów, należy do grupy Polskich kopalń eksploatujących złoże węgla brunatnego metodą odkrywkową. Kopalnia Turów umiejscowiona jest w centralnej części Kotliny Żytawskiej (tzw. Worka Turoszowskiego), który położony jest między granicami państwowymi Polski, Niemiec i Czech. Szacuje się, że właśnie te sąsiednie państwa są największymi importerami tego surowca. Złoże przemysłowej eksploatacji węgla brunatnego w tym miejscu istnieje już od 1904 r. i działało początkowo pod nazwą Herkules, a od 1947 r. pod zmienioną nazwą “Turów”.

Warto zwrócić uwagę, że zakres działalności Kopalni w Turowie obejmuje nie tylko wydobycie kruszca, ale także likwidację oraz neutralizację odpadów i ochronę środowiska. Jednakże zaogniona w ostatnim czasie sytuacja na linii polsko-czeskiej pozwala unaocznić, że ostatni z powyższych postulatów, zdaniem opinii międzynarodowej, nie jest odpowiednio realizowany.

Aczkolwiek nie da się zaprzeczyć, że kopalnia jak i elektrownia przy niej funkcjonująca, odgrywają kluczową rolę jako miejsce pracy dla mieszkańców regionu oraz jako źródło dochodów dla lokalnych samorządów. Co więcej stanowi ona znaczące zaplecze systemu energetycznego omawianego regionu.

Niestety nasi sąsiedzi odczuwają negatywne skutki wynikające z funkcjonowania opisywanej kopalni. Oba państwa wielokrotnie składały skargi na destrukcyjne oddziaływanie kopalni na stan wód podziemnych, a także ogólne zanieczyszczenie powietrza generowanego przez elektrownię. Jak zwraca uwagę dr Ewelina Kochanek: “W sporze o Turów strona polska broni swojego bezpieczeństwa energetycznego, natomiast strona czeska i w mniejszym stopniu strona niemiecka odzwierciedlają stanowisko ekologów i społeczności lokalnej, która w największym stopniu ponosi negatywne skutki działalności kopalni i elektrowni Turów, a nie należy do grona jej beneficjentów”.

W związku z tym Czesi i Niemcy z zaniepokojeniem obserwowali decyzję zatwierdzoną przez Ministra Klimatu Michała Kurtykę dot. przedłużenia koncesji do 2026 roku obowiązującą od 27 kwietnia 1994 r. na wydobycie węgla brunatnego w Kopalni “Turów”. Spór zaostrza fakt, że po złożeniu przez naszego południowego sąsiada sprzeciwu, Polska podjęła decyzję odnośnie przedłużenia koncesji do 2044 roku dla PGE GiEK. “Wszelkie argumenty Czech dotyczące kwestii środowiskowych są podważane przez stronę Polską, mającą potwierdzenie w odpowiedniej dokumentacji na słuszność swoich przekonań, stąd nie tylko strona Polska, jest winna zarzucanym przez Czechów nieprawidłowym działaniom. Co więcej, w regionie po obu stronach polskiej granicy znajdują się kopalnie węgla brunatnego czy żwirownie. Warto dodać, że utrzymująca się globalna atmosfera walki o klimat, jak i napięte stosunki Polski z Unią Europejską sprzyjały wydaniu takiej decyzji przez TSUE” – jak zaznacza dr Kochanek.

Dla szerszego kontekstu warto w tym miejscu przybliżyć również sytuację energetyczną Czech, gdyż jak dodaje dr Kochanek: “(…) jej analiza pozwoli na lepsze zrozumienie argumentów i działań polskiego rządu w tej sprawie. Aktualnie czeski mix energetyczny w dużej mierze oparty jest na węglu, zwłaszcza brunatnym, który stanowi 44%, a drugim równie ważnym filarem czeskiej energetyki jest atom – 34%, pozostałe źródła tworzą jak na razie tylko dopełnienie (dane za 2020 r.). Czeskie plany transformacji energetycznej w dużej mierze opierają się na zwiększeniu udziału energii jądrowej do 50% produkcji energii elektrycznej poprzez wydłużenie żywotności istniejących bloków energetycznych w elektrowni Dukovany z 50 do nawet 60 lat. Z tego względu ich sytuacja energetyczna jest znacznie lepsza niż Polski”.

            W związku z niespełnieniem postulatów odnośnie funkcjonowania kopalni w Turowie, czeskie władze we wrześniu 2020 r. wniosły oficjalną skargę do Komisji Europejskiej rozpoczynając tym samym sądową batalię na unijnym szczeblu. Czy zatem można było uniknąć tej sytuacji? Zdaniem dr Kochanek – tak. “Jednakże w tej, podobnie jak w każdej innej sytuacji prawda zawsze leży pośrodku. W tej konkretnej sprawie tylko Polska postawiona jest w negatywnym świetle, jako sprawca problemów klimatycznych w regionie, a to nie do końca jest prawdą. Problem nie istniałby, gdyby kopalnia znajdowała się kilkadziesiąt kilometrów dalej od granicy z Polską. Wystarczyło usiąść do rozmów wcześniej i każda ze stron powinna pójść na ugodę, w ramach wspólnego, szeroko pojętego interesu”.

Mimo powyższego, długotrwałe negocjacje wciąż nie przynoszą pożądanych efektów. W związku z czym nasza ekspert zadaje pytanie: dlaczego Czesi nie dążą do osiągnięcia szybkiego konsensusu w tej sprawie? Otóż zamknięcie kopalni spowodowałoby powstanie deficytu węgla brunatnego, którym zasilana jest pobliska elektrownia Turów odpowiadająca za 7% produkcji energii elektrycznej w naszym państwie. Najszybciej niedobory te można byłoby uzupełnić przez import tego surowca z pobliskich Czech. Ponadto zbliżające się wybory parlamentarne u naszych południowych sąsiadów nie sprzyjały doprowadzeniu tej sprawy do finału, bowiem ekipa premiera Babisza nie chciała zakończyć sporu w obawie przed ewentualnym spadkiem notowań wyborczych swojej partii”. Wybory przeprowadzone w ubiegłym tygodniu zakończyły się nieoczekiwanym zwycięstwem opozycji. Na ten moment nie jesteśmy zatem w stanie stwierdzić i przewidzieć jaką strategię oraz taktykę w sprawie sytuacji dot. Turowa obejmie nowo formowany czeski rząd.

Warto jednakże pamiętać, że wstrzymanie wydobycia w kopalni Turów zgodnie z decyzją TSUE według dr Kochanek: “stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa energetycznego naszego kraju, stąd nie ma innej możliwości jak obustronne rozwiązanie sporu. W wyniku braku porozumienia, polskie pieniądze z tytułu kary za niewykonanie wyroku TSUE, mają popłynąć wprost do unijnego budżetu, a nie do czeskich regionów przygranicznych, które bardzo liczą na te środki, chyba że dojdzie do podpisania ugody przed wyznaczoną na 9 listopada datą pierwszego posiedzenia TSUE w tej sprawie”.

Na zakończenie warto podkreślić, że strona czeska wciąż nie podjęła wiążących decyzji w sprawie jednoznacznego zaprzestania wydobycia omawianego surowca w swoim państwie. “(…) Wiele czeskich kopalni będzie działać do 2040 roku. Niemcy zakończą swoje wydobycie w 2038 roku. Stąd w świetle powyższych informacji, skarga wystosowana przez naszych sąsiadów do TSUE wydaje się być nie na miejscu” – podsumowuje dr Ewelina Kochanek.

 

autorki tekstu: Dominika Borowska, Nikola Rozworska (studentki MIPIPR, 3 rok, 1st., Ośrodek Analiz INOPiB), komentarza udzieliła dr Ewelina Kochanek

Fot: https://twitter.com/Grupa_PGE