Dziś mija piętnasty dzień od agresji Rosji na Ukrainę, piętnasty dzień walk, ale także heroicznej obrony zaatakowanej ojczyzny. Każdy z tych piętnastu dni jest okupiony cierpieniem i lękiem, a jednocześnie niesłabnącą wolą walki i wiarą w zwycięstwo.

Opór stawiany przez ukraińskich żołnierzy, partyzantów czy cywili zaskoczył nas wszystkich, włącznie z samymi władzami Kremla. Gotowość do poświęcenia własnego życia w imię obrony ojczyzny, zdaje się być najdosadniejszym przejawem patriotyzmu i wyrazem miłości do własnej ojczyzny, którą każdy walczący nosi w swym sercu. 

Co decyduje o tak wysokim morale Ukraińców? Czy Rosja rzeczywiście odgrywa rolę potęgi militarnej, na którą się kreuje? Jak daleko jest skłonna posunąć się Białoruś?

Próby odpowiedzi na te i inne pytania, podjął się dr hab. Grzegorz Ciechanowski (prof. US) czego efektem jest powstała analiza. Zapraszamy do lektury.

Wielu z nas podświadomie spodziewało się wybuchu wojny, jednakże niewielu przypuszczało, że przybierze ona tak brutalny charakter i zostanie skierowana przeciwko ludności cywilnej. Czy jest Pan zaskoczony tak zdecydowanym oporem cywili oraz odwagą, która mimo braku uzbrojenia, pozwala im stawiać czoła rosyjskim czołgom?

Tak, zaskoczyła mnie informacja o agresji i zaskoczyła determinacja obrońców, bo pamiętałem porażki armii ukraińskiej z separatystami w 2014 roku, kiedy „niepodległość” ogłosiły ludowe republiki w Ługańsku i Doniecku. Ci separatyści byli wtedy wspierani przez Rosjan, co im zapewniło przewagę na polu walki. Dziś jest inaczej, zdjęcia pokazują, że wojska ukraińskie dysponują nowoczesną bronią przeciwpancerną i przeciwlotniczą, która w dużych ilościach nadeszła z Zachodu i ciągle jest dostarczana. Co chyba ważniejsze, Ukraińcy są zdeterminowani bronić własnego państwa i to ci ukraińsko, jak i rosyjskojęzyczni.

Czy Rosja słusznie uznaje się za potęgę militarną? Czy jej faktyczne zaplecze i potencjał wojskowy odzwierciedlają rzeczywiste, imperialne aspiracje tego kraju? 

Rosja jest potęgą nuklearną i o tym trzeba pamiętać, jej kolejny atut to obszar kraju pełen bogactw naturalnych. Ale Rosja to uległość społeczeństwa, co pozwala sprawować dyktatorskie rządy, zresztą ciągnące się od stuleci. Dyktatorom taka postawa pozwala myśleć o swoim państwie jako o potędze. Tu jest słabość: dyktatorowi nikt nie przekaże krytycznych opinii, jakie nie docierają do niego i w ten sposób może on przeszacować swoje możliwości. Tak działo się wielokrotnie w historii Rosji, ale nie tylko tego państwa.

Wszyscy pragnęlibyśmy, by działania zbrojne zakończyły się jak najszybciej, jednakże w chwili obecnej, szanse na zrealizowanie takiego scenariusza są znikome. Czy w Pana ocenie istnieje jakiś skuteczny środek, który powstrzymałby Putina? Jak rozległego w czasie konfliktu powinniśmy się spodziewać? 

Rzeczywiście Putin jest zdeterminowany prowadzić tę „wyzwoleńczą operację wojskową”, choć nazywanie tej wojny w ten sposób to absurd. Nie wierzę zatem w powodzenie konstruktywnych rozmów. Oczywiście każda wojna się kończy, ta też, byle jak najszybciej. Tu czas gra na jego niekorzyść. Oto car Putin obwieścił swojemu narodowi i światu, że rozpoczął „operację wojskową”, ale po kilku dniach nawet chyba do części Rosjan dotrze, że czas płynie, a w Kijowie nie ma defilady zwycięzców. Tymczasem na ich oczach wali się gospodarka, rubel traci na wartości, coraz głośniej mówi się o stratach wojskowych. To może zagrozić pozycji Putina, liczę na wewnętrzną akcję, która odsunie go od władzy. Tu ważne, żeby Ukraińcy dalej stawiali opór, oni tym samym podkreślają swoją determinację. Konflikt może objąć inne obszary, np. Kazachstan, ale nie państwa NATO (tu Estonia, Łotwa, Litwa – byłe sowieckie republiki), jeśli Rosjanom tak kiepsko idzie ze znacznie słabszymi siłami ukraińskimi (choć z wysokim morale i poczuciem wsparcia ze strony narodu), to Putin powinien skalkulować, że nie ma szans z wojskami NATO. Zresztą takiej nieporadności ich wojsk nikt się nie spodziewał.

Niepokoi także mobilizacja obserwowana po stronie białoruskiej, w tym podejmowanie konkretnych działań m.in. wystrzeliwanie w kierunku Ukrainy rakiet Iskander. Czy uważa Pan, że Białoruś, wspierając stronę rosyjską, w pełni zaangażuje się w konflikt?

Myślę, że Łukaszenka wie, że jego pozycja jest znacznie słabsza, jeszcze niedawno tysiące ludzi protestowały na ulicach po ogłoszeniu wyników sfałszowanych wyborów. Armia jest jednym z atrybutów jego władzy. Po tym, co widać na polach walk w Ukrainie, gdyby i jego siły poniosły podobne straty, to byłby gwóźdź do jego trumny. Z kolei wykorzystanie terytorium Białorusi do ataku na Ukrainę czyni Łukaszenkę współwinnym tej zbrodniczej wojny.

Jak ocenia Pan referendum przeprowadzone na Białorusi, które dotyczyło zmiany statusu nuklearnego tego państwa? 

Po pierwsze referenda mają sens w państwach demokratycznych, w Białorusi taki projekt to tylko atrapa. Referendum było po to, by dać dyktatorowi kolejne pole gry. To może podnosić pozycję Mińska w jego sojuszu w Moskwą, a Łukaszenka w stosunku do Putina był trudnym sojusznikiem. Położenie geograficzne Białorusi sprawiło, że w okresie ZSRR rozmieszczone tu były wyrzutnie pocisków rakietowych.

Jak ocenia Pan projekt ustawy o obronie ojczyzny? Czy zawarte w projekcie zapisy dot. m.in. zwiększenia ilości żołnierzy do 300 tysięcy oraz wzrostu wydatków na obronę do 2,5% PKB do 2024 r., są realne do zrealizowania w polskich warunkach?

Prawda jest taka, że nasze siły zbrojne nie mają znacznych rezerw, to znaczy, jeśli w hipotetycznym konflikcie nasze dywizje, brygady, itd. poniosłyby straty, to wyeliminowanych z walki żołnierzy nie miałby z czasem kto zastąpić. Owszem, byłby zapewne zaciąg ochotniczy, pewnie pokaźny, ale byliby to ludzie wojskowo niewyszkoleni. W wyniku wojny w Ukrainie staliśmy się państwem frontowym NATO, co niesie ze sobą znaczne zagrożenia bezpieczeństwa. Wchodzimy w nową erę sytuacji geopolitycznej w Europie i na świecie. To wymaga nowych wyzwań, a na przykładzie Ukrainy widać, że państwo musi mieć zdeterminowane społeczeństwo oraz znaczne zaplecze ludzi przygotowanych do obrony państwa tak z bronią w ręku, jak i w służbach pomocniczych.

Rozmowę z dr hab. Grzegorzem Ciechanowskim (prof. US) przeprowadziły: Dominika Borowska, Nikola Rozworska (studentki MIPiPR, 3 rok, 1 st., Ośrodek Analiz INoPiB).

Zdjęcie: Alisa Yakubovych