Zapowiedź formalnego zakończenia działań militarnych i wycofania się US Army z terenu Afganistanu (kwiecień 2021), jasno wskazywała, że od tej pory całkowita odpowiedzialność za dalszy rozwój wydarzeń będzie spoczywać na wyłącznie rządzie prezydenta Ashrafa Ghaniego i stworzonych przez Zachód instytucjach państwowych.

Podobne inicjatywy były widoczne jeszcze za rządów poprzednika prezydenta Joe Bidena – Donalda Trumpa, który jednak widział proces wycofywania się sił amerykańskich całkiem odmiennie, tj. jako proces wieloetapowy i w pełni kontrolowany.  Jednak rozwój wydarzeń przebiegł zupełnie inaczej niż w Białym Domu początkowo planowano…

            Cofając się 20 lat wstecz jako główną przyczynę rozpoczęcia przez US Army oraz siły Paktu Północnoatlantyckiego (NATO) operacji „Enduring Freedom” a także sformowania 20 grudnia 2001 r. wojsk operacyjnych ISAF (Międzynarodowe Siły Wsparcia Bezpieczeństwa) do Afganistanu, należy uznać odmowę talibów afgańskich w sprawie wydania Osamy Bin Ladena. Spektakularny atak terrorystyczny z 11 września z 2001 r. przeprowadzony na World Trade Center i Pentagon w Stanach Zjednoczonych, za który odpowiedzialni byli zamachowcy Al-Kaidy wstrząsnął wówczas całym światem, wywołując szok i niedowierzanie.  Osama Bin Laden i jego organizacja zaczęli być obecni w rządzonym przez talibów Afganistanie od 1996 roku, gdy Osama zmuszony był opuścić pod naciskiem międzynarodowym Sudan, gdzie oficjalnie przybywał jako „saudyjski biznesmen” i „inwestor”. Przez kilka lat terytorium Afganistanu służyło Saudyjczykowi i jego ludziom jako zaplecze do tworzenia obozów Al- Kaidy, dokąd przybywali dżihadyści z całego świata. Talibowie oficjalnie uzasadniali odmowę wydania Bin Ladena (i innych odpowiedzialnych za zamach osób) prawem pasztunwali, które mówiło jasno, że „gość, gdy jest pod opieką gospodarza, to nie ma prawa nic mu się stać”. Podobnego argumentu używał m.in. mułła Mohammed Omar, duchowy przywódca Talibanu.

            Podjęta u schyłku 2001 roku operacja „Enduring Freedom”, wsparta na lądzie ofensywą tzw. Sojuszu Północnego przyniosła talibom klęskę i upadek ich rządów. Nowy rząd afgański prezydenta Hamida Karzaja rozpoczął pod egidą USA i Zachodu mozolny proces odbudowy kraju i jego demokratyzacji. Początkowy ogromny sukces i pokonanie militarne talibów, jak się okazało, nie przyniosło definitywnego rozwiązania problemu. Talibowie bowiem byli rozbici, utracili kontrolę na Afganistanem, ale Amerykanom nie udało się dokonać czegoś, co byłoby bardzo efektownym sukcesem towarzyszącym operacji „Enduring Freedom”, mianowicie schwytać Osamy Bin Ladena i mułły Omara, których los pozostawał nieznany (mówiło się m.in. o ich kryjówce w słabo dostępnym masywie Tora Bora). Talibowie, podobnie jak i Al- Kaida, byli pobici, mocno osłabieni, ale nie udało się ich kompletnie zniszczyć. Co więcej, mimo lokalnych sukcesów ISAF-u w walce z nimi, kilka lat potem, ruch talibów (wspierany przez ich pobratymców, Pasztunów z Pakistanu) zaczął się powoli odradzać. Błędy Amerykanów (np. przypadki tzw. friendly fire”, gdy ginęli zupełnie niewinni ludzie) i niemożność „natychmiastowej”, gruntownej odbudowy i reformy zacofanego państwa, spowodował także stopniową zmianę nastrojów społecznych na niekorzyść koalicji.

Podejmowane przez ISAF w latach 2002- 2014, zakrojone na szeroką skalę operacje militarne przeciwko talibom nie przyniosły definitywnego zakończenia wojny i ostatecznego pokonania talibów. Co więcej, za rządów Hamida Karzaja, Afganistan stał się krajem będącym jednym z czołowych producentów i eksporterów opium, mocno skorumpowanym i mimo różnych prób napraw w tej mierze, wewnętrznie niewydolnym. Przejściowym sukcesem było zbudowanie formalnie demokratycznego systemu politycznego, prób edukacji mas analfabetów i powrotu kobiet do sfery publicznej, zahamowanej w latach 1994- 2001.

Druga dekada XXI wieku ukazała, że problem odbudowy państwa i wojna z partyzantką talibów znalazła się w impasie. Dalszej obecności sił US Army i innych kontyngentów NATO w Afganistanie coraz częściej przeciwna była opinia publiczna w Stanach Zjednoczonych i w innych krajach Sojuszu Północnoatlantyckiego. Od początku zamiarem kolejnych rządów USA było przejęcie odpowiedzialności za swój kraj przez rząd z Kabulu w miarę stabilizacji sytuacji wewnętrznej. Brak politycznej konsekwencji w wysiłkach na rzecz pokonania talibów spowodował też stopniową utratę części terytorium Afganistanu na ich rzecz. Do głosów przeciwnych dalszej obecności ISAF-u doszły także te, które wskazywały na stale rosnące koszty zachodniego zaangażowania w Afganistanie i braku jego dalszego sensu. Od lat 2017- 2018 coraz częściej w przestrzeni medialnej zaczęły pojawiać się opinie o ewentualnym rozpoczęciu procesu opuszczania i jego stadiach Już w 2018 r. za rządów Donalda Trumpa w USA, podjęto decyzję o znaczącym zmniejszeniu sił stacjonujących na omawianym obszarze. Jednakże zamach bombowy przeprowadzony przez talibów w 2019 r., wymierzony przeciwko Amerykanom, spowodował spowolnienie dalszych negocjacji. Sytuacja zdawała się stabilizować w 2020 r. w momencie podpisania przez strony konfliktu porozumienia, wzywającego do całkowitego zakończenia stacjonowania US Army na terenie Afganistanu w ciągu 14 miesięcy. W związku z wyborem nowego prezydenta USA Joe Bidena, w kwietniu tego roku zasygnalizowano, że ostatnie oddziały amerykańskiej armii opuszczą Afganistan w 20 rocznicę zamachu na WTC i Pentagon do 11 września 2021 r.

Wydarzenia roku 2021 przyniosły ogromną dynamikę zmian sytuacji w Afganistanie. O ile plan Trumpa zakładał powolne i kontrolowane wycofanie się sił US Army (zwłaszcza bez pozostawiania cennego i nowoczesnego sprzętu i infrastruktury militarnej), o tyle bardzo widoczny pośpiech stworzył medialne i faktyczne wrażenie kompletnego chaosu i bałaganu.  Tę sytuację wynikającą z ewakuacji baz wojskowych, np. tej kluczowej w Bagram wykorzystali talibowie, którzy już na przełomie lipca i sierpnia zaczęli opanowywać kolejne prowincje i miasta praktycznie bez walki. W efekcie prowadzonych działań 15 sierpnia 2021 roku talibowie przejęli Kabul. Spowodowało to, że dotychczasowy prezydent Aszraf Ghani opuścił kraj, przez co umożliwił talibom utworzenie nowego rządu, których rządy 20 lat temu przerwała amerykańska interwencja.

            Przebieg działań praktycznie w ciągu tygodnia- dwóch ukazał ogromną słabość wewnętrzną Afganistanu budowanego przez 20 lat pod egidą Zachodu. Katastrofa polegała na sposobie i spektakularnie szybkim tempie przejmowania przez talibów niemal całego terytorium kraju (poza Doliną Pandższiru kontrolowaną przez syna bohatera walk z armią sowiecką i talibami Ahmada Szaha Masuda). Okazało się bowiem, że ponad 300- tysięczna armia rządowa, wyszkolona i uzbrojona przez Amerykanów i ich natowskich sojuszników nie stawia jakiegokolwiek oporu i poddaje się praktycznie bez walki. To samo dotyczyło też policji i służb, które bez oporu przejęli talibowie.  Pojawiające się powszechnie na świecie komentarze medialne o podobieństwie do wydarzeń z 1975 roku towarzyszących utracie przez Amerykanów Wietnamu Południowego i zdobyciu przez siły DRW Sajgonu pokazały tak naprawdę skalę politycznego i militarnego blamażu administracji prezydenta Joe Bidena i jego wiarygodność sojuszniczą. Ten ostatni wątek to coś, czego Amerykanie długo nie będą mogli naprawić i co ma także w pewnej mierze wpływ na współpracę USA z Polską w ramach NATO w obliczu perspektywy ingerencji Rosji i podporządkowanej jej Białorusi w sprawy Ukrainy i krajów bałtyckich.

          Od sierpnia 2021 roku nastąpiła swego rodzaju „polityczna recydywa” rządów talibów i ich wielkie zwycięstwo polityczne i medialne. Brak jednoznacznego, wcześniejszego sukcesu NATO i Amerykanów i wreszcie spektakularny medialnie odwrót i ewakuacją US Army z baz afgańskich po raz kolejny udowodniło znana tezę o Afganistanie jako o „cmentarzysku imperiów”, ponieważ każde z nich, tj. Perskie, Wielkiego Mogoła, Imperium Brytyjskie, ZSRS, a potem USA i Zachód, mimo czasowej obecności politycznej i zdobycia terytorium, nie zdołało zdobyć pełnej kontroli i prędzej, czy później musiało opuścić Afganistan.

       To, co się stało na przestrzeni sierpnia 2021 roku ukazało w całej rozciągłości brak kontaktu z rzeczywistością i niezdolność do trafnej analizy problemu w amerykańskich sferach rządowych i wywiadowczych. Spodziewano się bowiem przynajmniej kilkumiesięcznego oporu sił rządowej armii afgańskiej wobec postępów talibów i nie liczono się w tej mierze z tak spektakularną klęską i blamażem, tj. poddawaniem się bez walki i przejmowaniem w tak szybkim tempie miast i kolejnych prowincji przez talibów. US Army w swych bazach pozostawiło też masy nowoczesnego sprzętu wojskowego (plan Trumpa zakładał całkowitą ewakuację ludzi i sprzętu, a co z uzbrojenia i wyposażenia nie mogło być zabrane, miało zostać kompletnie zniszczone).

          Afganistan pod rządami talibów to kolejna na świecie „republika islamska”, czy „państwo muzułmańskie” rządzone przez radykałów religijnych, które może stać się bardzo dobrym zapleczem i bazą do tworzenia, wspierania, czy obecności terrorystów islamskich. To także kolejny przykład fiaska tezy o „nieuchronności zwycięstwa demokracji” na świecie, ponieważ w tej mierze będziemy obserwowali stały postęp powrotu do reguł szariatu i np. rugowanie obecności kobiet ze sfery zawodowej i publicznej.

        Na krótko przed opuszczeniem przez NATO i Amerykanów terytorium kraju, Afgańczycy (zwłaszcza kobiety) powszechnie obawiali się rozporządzeń Talibanu drastycznie ograniczających prawa obywatelskie (w szczególności kobiet) opierających się na szariacie. Stąd, w minionych miesiącach mogliśmy obserwować liczne próby opuszczenia terytorium państwa przez jego obywateli. Pospieszną ewakuacją zostali objęci także pracownicy dyplomatyczni państw uczestniczących w opisywanej misji, w tym ambasadorzy.

Trwający 20 lat konflikt i obecność USA i NATO w Afganistanie zmusił też analityków i polityków do pytań o koszty. Jest to problem dość złożony. W porównaniu do znacznie krótszego konfliktu w Wietnamie (oficjalnie nieco ponad 56 tys. poległych żołnierzy US Army), ten niedawno zakończony kosztował USA nieco ponad 2,4 tys. żołnierzy.   Natomiast w przypadku Afganistanu, wojna pochłonęła tysiące ofiar (ponad 38 tys. cywilów) i kilka milionów uchodźców do krajów ościennych i gdzie indziej. Z kolei misja Polskiego Kontyngentu Wojskowego kosztowała życie 44 Polaków (43 żołnierzy i 1 pracownik cywilny wojska). Co więcej, wspomniany konflikt przysporzył znacznych kosztów. Zgodnie z szacunkami Pentagonu z 2019 r. uznaje się, że koszt amerykańskich działań w Afganistanie wynosił 776 mld USD. Z czego za około 197,3 mld USD sfinansowano odbudowę zniszczonej wojną infrastruktury. Te wszystkie wyliczenia i widoczny brak efektów jasno ukazały stopień korupcji w Afganistanie, kompletne fiasko „demokratyzacji” i odbudowy ekonomicznej kraju.

Zaistniała sytuacja każe sformułować następujące pytania: jakie perspektywy czekają Afganistan?  W jaki sposób ukształtuje się sytuacja w opisywanym regionie? I w końcu czy odwrót Amerykanów wpłynie na umocnienie się pozycji Chin, Rosji czy międzynarodowych dżihadystów?  

 

analiza powstała we współpracy Dominiki Borowskiej i Nikoli Rozworskiej (studentki MIPIPR, 3 rok, 1st., Ośrodek Analiz INoPiB) z dr hab. Dariuszem Wybranowskim (prof. US)

Fot: gov.pl